6 maj 2022
O tym jak powstawał Komitet Solidarności Gdańsk - Zaporoże.
Już zeszło ze mnie napięcie związane z doprowadzeniem do pomyślnego finału powołania Komitetu Solidarności Gdańsk - Zaporoże. Ostatnie dni były nad wyraz nerwowe. Niespodziewane problemy, pretensje, które spadały nagle na głowę. Nie zawsze potrafiłem sobie z tym poradzić, jak np. ze znalezieniem z dnia na dzień sztaplarki. Nie poddawałem się. Kierował mną przymus, by nie zważając na własne słabości, namówić do rozszerzenia składu osobowego Komitetu o ludzi związanych z pamiętnym 1980 r., z dniami, gdy rodziła się "Solidarność" i Niezależne Zrzeszenie Studentów. Tamte dni wciąż są we mnie żywe.
Pamiętam, jak nie zważając na własne korzyści, poświęcało się wszystko na rzecz ogółu. By zrobić jak najwięcej, póki jeszcze na to pozwalają, póki nie zamykają i nie biją. Teraz jest podobnie, jeśli chodzi o odrodzenie się pomocy wzajemnej, ale sytuacja jest o wiele bardziej dramatyczna. My wówczas zastanawialiśmy się "wejdą, nie wejdą". Dziś oni weszli do naszych sąsiadów, w przyszłości, jeśli pokonają Ukrainę, dojdą do nas. Dlatego, w opinii mojej i kolegów, niezbędne było powołanie silnego (przynajmniej nazwiskami) Komitet Solidarności, który będzie przekazywał pomoc do najbardziej bezbronnych: do dzieci, które poranione trafiają do szpitala w Zaporożu, a także, jeśli się uda, dla tych, którzy z bronią w ręku mogą te dzieci obronić przed rosyjskimi mordercami (ale to bardziej sprawa rządu).
W efekcie, po raz pierwszy w historii, to NZS zainicjował akcję, do której przyłączyła się dawna wielka "Solidarność". Jestem wdzięczny Lisowi i Borowczakowi, że równie jak my przejęli się losem Ukrainy, że pomimo tego, że nie dysponujemy żadnymi strukturami, organizacją, podjęli się działania w pospolitym ruszeniu. Jak w Sierpniu `80. Dziękuję Wam bardzo.
Idee, które nam przyświecają, opisałem w tekście "Oświadczenia". Napisałem to tak, jakby miałby być to głos całego pokolenia dawnej "Solidarności" i NZS 1980 r. Tekst został zaakceptowany. Mam nadzieję, że na ten temat napisze w końcu tekst także Paweł Huelle, który od dawna nie wywiązuje się obietnicy napisania kilku zdań.
Sam pomysł narodził się z dnia na dzień już w marcu. Wiedziałem od dawna o ścisłych związkach Jarka Słomy z Kozakami z Zaporoża, od których dostał nawet dyplom, że jest koncesjonowanym polskim kozakiem zaporoskim. Gdy nastała wojna od razu włączył się w akcję pomocy. Gdy media obiegły dramatyczne zdjęcia poranionych dzieci z Mariupola, leczonych w zaporoskim szpitalu pediatrycznym, od razu zadzwoniłem do Jarka z pytaniem, czy jest sposób by za pośrednictwem Kozaków tym dzieciom pomóc, czy uda się nawiązać kontakt ze szpitalem. Okazało się, że tak i rozpoczęliśmy się organizować i szukać pomocy dla dzieciaków. Nie szło nam to zbyt dobrze. Konieczna była zmiana. Doszło do spotkania w barze przy sopockiej plaży "Centrala Rybna". Udało się dojść do konsensusu, przekonać niedowiarków, że powoływanie nowego Komitetu Solidarności w trzecim miesiącu wojny ma jednak sens, że jeśli nie spróbujemy, to nigdy sobie tego nie darujemy. I powołaliśmy. Podpisów pod "Oświadczeniem" wciąż przybywa. Etos dawnej opozycji i "Solidarności" nie przeminął. Mam nadzieję, że przyniesie to pożądane efekty dla dzieci z Zaporoża i nie tylko tam.
Na jednym ze zdjęć Jarek Słoma trzyma w rękach telefon, w którym widać przemawiającego do zebranych wprost z zaporoskich pól, niedaleko frontu walk, kozackiego atamana. Zapewnia on nas, że żadna pomoc przez nich dystrybuowana nie zostanie zmarnowana, że to, co trzeba, trafi do adresatów, a przede wszystkim do szpitala i do dzieci.
Leszek Biernacki
7 maj 2022

Komentarze obsługiwane przez CComment